sobota, 15 listopada 2014

Nowe nabytki na półce lektora

Jak każdy nauczyciel/lektor angielskiego dobrze wie, na lekcjach angielskiego może przydać się wszystko. Dlatego też chodzimy po lumpeksach (bo książeczki), dyskontach (bo naklejki i piłeczki) i księgarniach (a nuż trafi się jakaś promocja) i ciągle coś gromadzimy (niczym chomik robiąc zapasy na zimę).

Mania zbieractwa dopadła również mnie, było to co prawda już jakiś czas temu, ale tak łatwo nie przechodzi. Najgorzej, jak odkryję jakiś nowy lumpeks z jeszcze tańszymi książeczkami po angielsku. I tak też ostatnio się stało. Dlatego pochwalę się:


To jest piłeczka kupiona już jakiś czas temu w Biedronce :) Jest bardzo fajna, miękka, z jakimś drobnym groszkiem w środku. Bardzo przydaje się w zabawach typu kolory :) Poniżej nowa fioletowa buźka, również z Biedry.
 A oto lumpeksowa zdobycz (kosztowała całą złotówkę). Prezentuje niby tylko piosenkę, a jednak znajdują się tam ciekawe pomysły na zabawę, którą można zaproponować dziecku podczas śpiewania i oglądania książeczki.

 To kolejny zakup w lumpeksie - zaczynam przygotowania do świąt:


 A tutaj - ulotka nowego sklepu w Łodzi. Można wykorzystać do powtórki części garderoby i ubrać Mikołaja. Cieszę się, bo tym nowym sklepem jest Tiger, o którym czytałam już na paru blogach nauczycielskich. Na razie tylko weszłam na chwilę i bardzo podobały mi się te wszystkie bibeloty i artykuły papierniczo-plastyczne.
 To jest kostka dla bardzo małych dzieci. W kostce znajduje się dzwoneczek. Można korzystać z niej na lekcjach o warzywach. Na sześciu ściankach znajdziemy:
- onion
- beans
- peas
- carrot
- cauliflower
- potato


 Stickers with animals!
A tak przy okazji - ostatnio podpatrzyłam fajny sposób na naukę słówek za pomocą naklejek. Jak tylko wyposażę się w odpowiednie rekwizyty, to na pewno go wam zaprezentuję.




 Nursery Rhymes Book - gra, świeci (i buczy). Szkoda, że książeczka wygrywa tylko melodie piosenek, ale śpiewać można samemu.



poniedziałek, 10 listopada 2014

Książeczka z pacynką: You're not so scary, Sid!

Dzisiaj króciutko o książce z pacynką. Książeczkę można wykorzystać w okresie Halloweenowym, albo po prostu przy okazji zajęć z czytania książeczek :)


Jak widać, książeczka zawiera wbudowaną pacynkę, już kiedyś pisałam o serii takich książeczek z pacynkami (by Annie Kubler). Dzieciom takie pacynki bardzo się podobają, same chcą wkładać tam rączkę i przewracać strony :)

 Historia opowiada o potworze Sidzie, który chciałby być bardzo groźny, ale tak naprawdę wcale nie jest (jak czytamy w tytule). Znacie takich ludzi? ;) Ładne ilustracje skłaniają nas do opisywania ich dzieciom:
  • This is a fox.
  • This is a caterpillar.
  • This is a lizard.
  • This is a cave.
  • And this is Sid. He is a monster.
  • This is a mushroom.
  • Sid is crying. Why is he crying? Because he's scared.
  • These are frogs.
Książeczka ma zaledwie kilka stron, ale są wykonane z twardej tektury, także są odporne na dzieci i inne potwory (na Sida również) ;) Będę polować na inne książki z tej serii, może również spotkam je w lumpeksie.

niedziela, 9 listopada 2014

Czy nauczyciel powinien poniżać?

Dzisiaj naszła mnie chęć na wpis filozoficzny, jako że jestem na V roku filozofii, a oprócz tego mam ambicje zostania nauczycielem. Choć myślę, że takie pytanie powinien (jeśli jeszcze tego nie zrobił) zadać sobie każdy uczeń, nauczyciel oraz rodzic. Jako była uczennica, która przez te 16 lat była gnębiona przez system (edukacji), mogę śmiało powiedzieć, że większość uczniów (a może wszyscy) zadaje sobie to pytanie niemal każdego dnia. Bo chyba każdy z nas miał jakieś przeżycie, kiedy to nauczyciel na oczach klasy poniżał jego bądź jego koleżanki/kolegów z klasy. Właśnie dzięki takim sytuacjom przestajemy lubić szkołę i odechciewa nam się uczyć (czasami tego konkretnego przedmiotu, a czasami również pozostałych).

Pytanie postawione w tytule jest jednak bardzo trudne, bo tak naprawdę nie wiadomo, gdzie można postawić granicę między poniżaniem/nękaniem, a zwykłym zaznaczaniem: "nie nauczyłeś się, weź się w garść". Obecnie z jednej strony można zaobserwować zwrot o 180 stopni w stosunku do tego, co mogliśmy zauważyć w szkolnictwie jeszcze 15-20 lat temu, a z drugiej strony, system (jak każdy) jest pojęciem zbiorowym, pewnym abstraktem, który w rzeczywistości nie istnieje, istnieją tylko ludzie, czyli składowe systemu, którzy niczym ten Syzyf pracują codziennie w pocie czoła. I to właśnie nauczyciele potrafią zarówno dobić człowieka (ucznia), jak i pozwolić, aby rozkwitł.

Z mojej edukacji pamiętam wiele nieprzyjemnych momentów, kiedy to nauczyciel powinien ugryźć się w język. Sama w mojej pracy staram się zważać na to, co mówię i do kogo. Staram się nie krzyczeć, nie poniżać, nie zawstydzać. Z drugiej strony wiem, że bez informacji "źle zrobiłeś", uczeń nie dowie się, że liczę na to, aby bardziej się starałam. Nie mogę tak po prostu rzucać słów na wiatr, bo nie znam kontekstu, nie znam sytuacji rodzinnej i innych okoliczności. Może nie nauczył się, bo nie wiedział jak? Może nie nauczył się, bo miał pogrzeb dziadków? Ważny wyjazd? Chorobę rodziców? W takich momentach nauczyciel, moim zdaniem, powinien kierować się taktem i wyczuciem.

Pamiętam np. jak raz nauczycielka matematyki w szkole podstawowej oskarżyła mnie, że spisałam pracę domową, tylko dlatego, że przy wyniku zrobiłam literówkę (cyfrówkę?). Nie zdarzyło wam się to nigdy? Że myślicie, żeby napisać liczbę 35, a wpisujecie 45? Było to oskarżenie dla mnie tak niesprawiedliwie i czułam się tak bezsilna, że rozpłakałam się przy całej klasie. Od tamtego wydarzenia minęło już naście lat, a ja nadal bardzo dobrze to pamiętam, a do matematyki nie pałam miłością.

Innym razem pani z fizyki zadała nam projekt dla chętnych (chyba referat). Pamiętam, że przez około miesiąc we wszystkich wolnych chwilach pisałam referat na temat zapisu informacji, tego, jak zbudowana jest płyta kompaktowa itd. Sprawa pochłonęła mnie bez reszty. Wyszło jakieś 9 stron formatu A4 (ręcznie, bo komputer nie był wtedy na wyposażeniu każdego domu) + rysunki czy zdjęcia. To dużo, jak na pracę 13-latki. A nie dość, że przygotowanie tej pracy sprawiło mi dużo przyjemności, to jeszcze pękałam z dumy, że to tak fajnie wyszło (ot, wrodzona skromność). Z tego, co pamiętam, to owszem, pani dała mi chyba 6, ale gdzieś tam przy okazji wspomniała mojej mamie (uroki życia w małym mieście), że ta praca jest za dobra, jak na mnie i na pewno napisał mi ją mój starszy brat o,O Ech... Przy takich tekstach człowiek czuje się, jak przebity szpilką balon...

Nie wiem, jakoś zawsze byłam wrażliwym dzieckiem i takie niesprawiedliwe teksty bardzo mnie bolały. Czy jest jakiś sposób, żeby się na nie uodpornić?

Wiem, że są nauczyciele, którzy uważają, że poniżanie ucznia/uczniów jest metodą wychowawczą, bądź dydaktyczną. Ostatnio rozmawiałam na ten temat z babcią jednej z moich uczennic. Powiedziała, że 25 lat pracowała w szkole i wie dobrze, że strach nie jest dobrym sposobem nauki. A niestety, zdarza się, że uczniowie mają mdłości przed niektórymi lekcjami, boli ich głowa, brzuch, płaczą, nie chcą iść na lekcje. Dużo zależy od wsparcia rodziców - jeśli rodziców jest wyrozumiały to pozwoli dziecku poradzić sobie z tą sytuacją, np. rozmawiając z dzieckiem, a w dalszej kolejności z tym nauczycielem, bądź wychowawcą. Niestety czasami rodzice takich dzieci nie potrafią dostrzec drugiego dna, czy po prostu zauważyć przyczynę, jaką jest stres (i to duży) i ciągną ich od razu do lekarza, dziecko dostaje usprawiedliwienie, lekarstwa itd., ale po tej nieobecności niestety problem sam się nie rozwiązuje, wręcz przeciwnie - dziecko wraca po tygodniu czy dwóch nieobecności i ma jeszcze większe zaległości, co go stresuje jeszcze bardziej.

W swoim życiu (zabrzmiało, jakbym miała jakieś 100 lat) widziałam wiele przypadków nauczycieli, którzy byli niemili, a nawet chamscy. Co innego być po prostu niemiłym raz, bo ma się taki dzień, a co innego mieć taki charakter. Pamiętam z wykładu prof. Marzeny Żylińskiej (autorki książki "Neurodydaktyka") taką tezę, że nauczyciel powinien zabiegać o to, aby być lubianym, aby wręcz uczniowie go kochali, bo kto by chciał uczyć się, czy słuchać rad osób, których nie lubimy (pomyślcie np. o teściowych ;) )? A nawet jeśli pomyślimy o swoich doświadczeniach to powiedzcie, jakich nauczycieli wspominacie najlepiej? Tych pomocnych i życzliwych, czy raczej tych chamskich? Którzy więcej was nauczyli (i nie chodzi tylko o dany przedmiot, ale ogólną wiedzę życiową)?

Ja osobiście uważam, że nauczyciel nie ma prawa ośmieszać uczniów na forum klasy, bądź nawet na osobności, bo nigdy nie zna on całej sytuacji w 100%. Nie wie, jakie (negatywne) skutki mogą odnieść jego słowa. Nie zna wszystkich predyspozycji ucznia, a przecież nie każdy musi być dobry akurat z jego przedmiotu.

Poza tym... uważam, że nauczyciel sam powinien być dobrym i pozytywnym człowiekiem, aby zarażać swoją pasją innych. Nie wiem, dlaczego nauczyciele obowiązkowo nie przechodzą testów psychologicznych. Bardzo podobał mi się wpis Darii o byciu dobrym nauczycielem.

A co Wy o tym sądzicie?

piątek, 7 listopada 2014

SONG: Bruno Mars - Liquor Store Blues



Bruno Mars - Liquor Store Blues

Standing at this liquor store, whiskey coming through my pores
Feeling like I run this whole block
Lotto tickets, cheap beer, that's why you can catch me here
Tryin' to scratch my way up to the top

'Cause my job's got me going nowhere
So I ain't got a thing to lose
Take me to a place where I don't care
This is me and my liquor store blues

I'll take one shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

One shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

Me and my guitar tonight singing to the city lights
Tryin' to leave with more than what I got
'Cause 68 cent just ain't gonna pay the rent
So I'll be out until they call the cops

'Cause my job's got me goin' nowhere
So I ain't got a thing to lose
Take me to a place where I don't care
This is me and my liquor store blues

I'll take one shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

One shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

Here comes Junior Gong, I'm flying high like superman
And thinking that I run the whole block
I don't know if it's just because pineapple kush between my jaws
Has got me feeling like I'm on top

Feeling like I woulda stand up to the cops
And stand up to the big guys, because de whole lot a dem saps
All de talk dem a talk and dem fly make no drop
Nuff ghetto youth cannot escape the trap

Give me this one shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

One shot for my pain
One drag for my sorrow
I get messed up today
I'll be okay tomorrow

czwartek, 6 listopada 2014

Words beginning with sw-

Dzisiaj kilka  słówek, które zaczynają się na sw-. Dlaczego akurat takie? Bo takie akurat mi przyszły do głowy. A do tego nie wiem, czy zauważyliście, ale w głowie podobno właśnie w ten sposób zapisujemy słowa. Wg najnowszych teorii lingwistycznych zwie się to słownik mentalny (mental lexicon). Jeśli oglądaliście "Transcendencję" z Johnym Deppem to w pewnym momencie, gdy zgrywają jego słownik mentalny do komputera to robią to właśnie w ten sposób - on wymienia wszystkie słowa alfabetycznie. Jest duże prawdopodobieństwo, że słowa zapisywane są w naszym mózgu właśnie w ten sposób (mimo że nie wiemy jeszcze, jak to się dokładnie dzieje) - alfabetycznie, dlatego właśnie czasami mylą nam się słowa podobno brzmiące :) Warto ten fakt podobieństwa wykorzystać i uczyć się słów podobnych :)


Obiecane słówka:

swan - łabędź
swansong - łabędzi śpiew
swap - zamieniać, wymieniać, podmieniać (to swap sides, to swap shirts)
swarm - rój, chmara, mnóstwo
swarthy - śniady, smagły (o cerze), ciemnolicy
swash - zawijas (w czcionce)
swat - packa (na muchy), pacnąć, w slangu: cios
swatch - próbka materiału
swathe - pas (tkaniny), bandaż, bandażować, otulać, pas (ziemi), smuga (światła)
sway - huśtanie, kołysanie (np. statku), kontrola, władza, skłaniać się ku czemuć
swish - szykowny, elegancki, szeleścić (o materiale), świst, szelest
swerve - gwałtownie skręcić
swear - przeklinać, przysięgać
sweat - pocić się, pot

sweater - sweter

swede /swi:d/ - brukiew (NAmE - rutabaga), (ScotE - turnip),
sweep - zamiatać, kominiarz (również: chimney sweep)
sweet - słodki, cukierek

sobota, 1 listopada 2014

Monster Catcher - recenzja gry

Wiem, że już po Halloween, ale napiszę o tej grze, a może kogoś ten wpis zainspiruje w przyszłym roku :)

Gra wydawnictwa Orchard Toys pod tytułem Monster Catcher przeznaczona jest teoretycznie dla dzieci powyżej 3 roku życia, można w nią grać w 2-4 osób.


Gra przebiega następująco:

Każdy z graczy wybiera sobie stopy potwora, a następnie ze stosu kart ciągnie kartę, tak aby znaleźć górną część potwora. Czasami wyciągamy też kart z pustą lub pełną siatką. Jeśli mamy pustą siatkę to niestety wszystkie nasze potwory uciekają, a jeśli wyciągniemy pełną siatkę to nasze ułożone potworki trafiają na środek stołu. Oprócz tego cały czas szukamy fragmentów obrazka z łowcą potworów. Gdy gracze ułożą już cały obrazek łowcy potworów - gra kończy się, a wygrywa osoba, która ma najwięcej kompletnych potworów.


Przy okazji gry można ćwiczyć kolory, opisy potworów (liczby, części ciała), zaimki (my, his, her, its, your), np.:
  • My monster is yellow.
  • Your monster has got three eyes.
  • His monster has got two horns.
  • My monster has no feet.
  • I've got four monsters.
  • It's your turn.
  • The monster catcher has got a bag and a net.
  • He catches the monsters.

Karty do gry są wykonane z porządnej tekturki. Myślę, że będą mi służyć przez wiele lat. A do tego są bardzo kolorowe.


P.S. Nie jest to wpis sponsorowany. Gry nie otrzymałam za darmo, lecz kupiłam kilka lat temu na brytyjskim Amazonie. Wiem, że są obecne w niektórych polskich sklepach internetowych. Mam nadzieję, że skorzystacie w jakiś sposób z tego wpisu. Można też podobną grę z potworami zrobić samemu lub z dziećmi na lekcji :)

Enjoy!

wtorek, 14 października 2014

Halloween - pomysły, piosenki, flashcards, memory cards

Zbliża się Hallowe'en. Planuję na 2 tygodnie przed tym świętem przeprowadzić z wszystkimi moimi uczniami (może za wyjątkiem dorosłych) zrobić lekcję o Hallowe'en. 
W tym celu przygotowałam sobie już rekwizyty i piosenki:

WIZARD

Tego super czarodzieja zrobiła moja koleżanka na zajęcia z filozofii. Dostałam go od niej w prezencie, na pewno przyda się na tego typu zajęciach z dziećmi. Dzięki Honka! :)
 GHOST


SPIDER


Nowa piosenka Super Simple Songs, która od razu wkręca się w mózg ;) Później cały czas można chodzić i śpiewać "go away, spooky monster, go away!" Na stronie SSS są też dostępne flashcards do tej piosenki, wyglądają tak:

Can you make a happy face to kolejna propozycja od Super Simple Learning. Przy okazji uczymy wyrażania emocji i nazywania ich :)


Knock knock, trick or treat? - kolejna fajna piosenka od Super Simple Songs. Powtarzamy stroje.


Najnowsza piosenka od Super Simple Songs - This is the way we carve a pumpkin na melodię This is the way we wash our hands :) Bardzo przyjemna.




Piosenka Five little pumpkins (poniżej) jest rewelacyjna! Zobaczcie, jak małe dzieci ją przeżywają! Znowu możemy uczyć się emocji i czynności typu: yawning, crying, laughing, playing.


Do tego flashcards od Super Simple Songs:




Piosenka Five creepy spiders nadaje się do jakiegoś przedstawienia. Możemy poprosić dzieci, aby przebrały się za bohaterów (spiders, skeletons, cats, witches, ghost)


Polecam jeszcze kilka piosenek na Halloween:



Zamieszczę tutaj jeszcze moje Memory Cards - jest tutaj kilka obrazków związanych z Halloween



Polecam również moje wpisy z zeszłego roku (było ich sporo):
- Halloween 1 - Michael Jackson i Ghosts
- Halloween 2 - jokes
- Halloween 3 - idioms
- Halloween 4 - skeletons
- Halloween 5 - about Halloween
- Halloween 6 - garść linków i piosenka Which witch is which
- Halloween 7 - Nightmare before Christmas
- Halloween 8 -  books
I jeszcze wpis z 2010 roku:
Happy Halloween 

Na zaprzyjaźnionych blogach również powoli zaczęły ukazywać się wpisy o Hallowe'en:
- Blog dla nauczycieli angielskiego - Lekcja Halloween
- English with Little Ant - Hungry Bottle Monster



piątek, 26 września 2014

Jak język angielski wpłynął na moje postrzeganie świata?

W 80 blogów dookoła świata

Dzisiaj Europejski Dzień Języków - European Day of Langugages! Z tej okazji zapraszamy Was do zapoznania się z kolejną edycją akcji "W 80 blogów dookoła świata"- tym razem pod tytułem "Jak język danego kraju wpłynął na moje postrzeganie świata?". Ja zaproponuję małą modyfikację i napiszę o tym, jak język angielski wpłynął na moje życie i je zmienił :) I zadam sobie pytanie: What if...

Po pierwsze, język angielski nadał kierunek mojemu życiu - do miejsca, gdzie obecnie jestem  doprowadził mnie fakt, że kiedyś, w zamierzchłej przeszłości zaczęłam uczyć się angielskiego. Obecnie pracuję jako lektorka angielskiego oraz studiuję filozofię, a do studiowania filozofii skłoniły mnie wykłady na I roku filologii angielskiej (i wykładowca). Gdzie bym była, gdyby nie język angielski? Gdzie bym pracowała? Tego nie wiem, ale na pewno byłoby to zupełnie inne życie.

Po drugie, przez wykłady z językoznawstwa (to zmora chyba na każdej filologii), gramatyki opisowej, historycznej i jeszcze innych kursów (PNJA!) na język - zarówno polski, angielski, jak i każdy inny - patrzę przez pryzmat gramatyki, ortografii, stylistyki. Widzę podobieństwa i różnice pomiędzy językami (mogę wypowiadać się jedynie o językach indoeuropejskich). Wiem, że język jest tworem ludzkim, nie jest nam dany z góry, to my go tworzymy i my nadajemy sens i znaczenie słowom. Czasami idąc ulicą, zastanawiam się nad etymologią danego słowa, albo jego wcześniejszym znaczeniem. Wiem, co to jest przymiotnik, rzeczownik, podmiot i orzeczenie, a to nie są zbyt atrakcyjne tematy dla przeciętnego człowieka (niestety). Nie lubię też rozmów o niczym - po co marnować czas i energię na rozmowę o pogodzie czy innych pierdołach? Dlatego rozmowy w windzie są dla mnie problemem. Język powinien do czegoś służyć, jeśli mamy o czymś gadać, niech ma to sens. Czy miałabym takie filozoficzne przemyślenia bez znajomości choćby 1 języka obcego? Nie sądzę.

Po trzecie, znajomość języka angielskiego sprawiła, że lepiej rozumiem pisarzy i piosenkarzy, których podziwiam. Lepiej rozumiem filmy i seriale, które uwielbiam. Nie wiem, w którą stronę to działa - czy najpierw był ulubiony piosenkarz, a później język, w którym mówił, czy może najpierw był język, a za nim dopiero szła osoba. Faktem jest, że gdybym nie słuchała Michaela Jacksona w wieku 6-7 lat to nie poznałabym pierwszych słów po angielsku (np. you to było jedno z pierwszych słów, które przeczytałam w tytule piosenki Will you be there?). Rodzice w dzieciństwie nie posyłali mnie na lekcje angielskiego, zresztą, to były zupełnie inne czasy, a dużo słówek poznałam dzięki piosenkom Michaela. Pamiętam, że nie umiałam czytać tych słów, ale wiedziałam, jak się pisze. Z dzieciństwa pamiętam jeszcze kurs korespondencyjny, gazetę z kasetami (zbierało się je w segregatorach) i chyba Muzzy'ego (jest to dość mgliste wspomnienie). Regularnie angielskiego zaczęłam się uczyć dość późno, bo dopiero w V klasie. Jak się zastanowię, to wszyscy moi ulubieńcy mówili po angielsku, po kolei byli to: Michael i jego siostra Janet, Whitney Houston, Mariah Carey, później Eminem, Dido, a później wielka fascynacja Tolkienem.

Po czwarte, to, że znam angielski sprawia, że mogę czytać i dowiadywać się o wielu rzeczach, o których nie przeczytałabym w języku polskim. Może to brzmi dziwnie, ale nadal na świecie są miliony informacji, które powstają tylko po angielsku i nikt nie zamierza tego tłumaczyć na tak niszowy język, jakim jest polski. Istnieją różne dyscypliny naukowe, w których tworzy się wyłącznie po angielsku. A poza tym, nie ucząc z książek do angielskiego, nie byłabym w stanie dowiedzieć się o wielu ciekawostkach - czy to z dziedziny psychologii, czy medycyny, czy fizyki. Język obcy daje mi wolność.

Po piąte, dopiero nauka języka obcego pozwoliła mi zaakceptować błędy językowe popełniane przez siebie i przez innych. Nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy, nawet w języku ojczystym. Dopiero nauka i nauczanie języka obcego uświadomiła mi, że wiele osób nie akceptuje tak oczywistego faktu i przez to ma dużą barierę językową - boją się mówić w języku obcym, bo martwią się, że ktoś ich wyśmieje. Ale na co dzień setki razy słyszymy, jak ktoś mówi "se" (w telewizji, czy nawet na uniwersytecie), "przyszłem" i "wziąść". I mało kto tych ludzi poprawia. Warto to sobie wziąć do serca i zdać sobie sprawę, że również native speakerzy języka angielskiego popełniają błędy i nikt nie robi z tego tragedii. Ostatnio gdzieś czytałam taki cytat - popełnianie błędów jest naturalnym procesem przyswajania języka. Nikt nie śmieje się z małego dziecka, które nieporadnie stawia pierwsze kroki, czy próbuje sklecić pierwsze zdania. Prawda? Wprost przeciwnie - wszyscy się z tego cieszą! Pamiętajmy o tym również w nauce języka angielskiego.

Po szóste, myślę, że im więcej języków obcych znasz, tym łatwiej nauczyć ci się kolejnych :) Angielski był moim pierwszym językiem obcym. Ale wraz z nauką kolejnych miałam już prosty punkt odniesienia do angielskiego. Było mi łatwiej myśleć o języku na poziomie meta (o czym pisałam w punkcie drugim). Ile języków obcych się uczyłam? Było ich ledwie kilka - niemiecki, hiszpański i łacina. Ale za każdym razem porównywałam je do angielskiego i było mi znacznie łatwiej je przyswoić - zauważałam podobieństwa między gramatyką, wymową, czy słownictwem i lepiej zapamiętywałam.

To tylko kilka z moich przemyśleń nad tym, jak język angielski wpłynął na sposób, w jaki postrzegam świat. Mam jednak poczucie, że nie wyczerpałam jeszcze tematu. Może w wolnej chwili jeszcze coś dopiszę. :) A jakie są Wasze przemyślenia na ten temat? Napiszcie o tym w komentarzach, a poza tym zapraszam do odwiedzenia pozostałych blogów, które biorą udział w akcji.

Angielski:
Następna Blogująca: Nie ta sama głowa- jak język obcy sprawia, że człowiek myśli o tym, o czym nigdy nie myślał
http://nastepna-blogujaca.pl/2014/09/nie-ta-sama-glowa-jak-jezyk-obcy-sprawia-ze-czlowiek-mysli-o-tym-o-czym-nigdy-nie-myslal/

Esperanto:
Językowa Oaza: Czy esperantyści mówią jak roboty?
http://jezykowaoaza.blogspot.com/2014/09/czy-esperantysci-mowia-jak-roboty.html

Hiszpański:
Hiszpański na luzie - Przez hiszpańskie okulary. Jak język wpływa na nasze postrzeganie świata?  http://hiszpanskinaluzie.blogspot.com/2014/09/przez-hiszpanskie-okulary-jak-jezyk.html

Holenderski:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Język polski z holenderskiej perspektywy 
http://jezykholenderski.blogspot.com/2014/09/jezyk-polski-z-holenderskiej-perspektywy.html

Niemiecki:
Niemiecka Sofa - Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata? http://niemieckasofa.pl/2014/09/jezyk-niemiecki-wplynal-postrzeganie-swiata/ 

Blog o języku niemieckim - W 80 blogów dookoła świata: Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?
http://languageflirt-de.blogspot.com/2014/09/w-80-blogow-dookoa-swiata-jak-jezyk.html

Norweski:
Pat i Norway - Jak język norweski wpłynął na moje postrzeganie świata. http://patinorway.blogspot.com/2014/09/123-jak-jezyk-norweski-wpyna-na-moje.html 

Rosyjski:
Rosyjskie Śniadanie -Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata? 
http://www.rosyjskiesniadanie.pl/w-80-blogow-dookola-swiata/rosyjski-postrzeganie-swiata/

Dagatlumaczy - Dlaczego akurat rosyjski? http://www.dagatlumaczy.pl/pl/jezyk-rosyjski/172-dlaczego-akurat-rosyjski

Szwedzki:
Szwecjoblog - Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata? http://szwecjoblog.pl/2014/09/jak-opanowany-przeze-mnie-jezyk-obcy.html
 
Włoski:
Studia, parla, ama - Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?  http://studia-parla-ama.blog.pl/2014/09/w-80-blogow-dookola-swiata-jak-opanowany-przeze-mnie-jezyk-obcy-wplynal-na-moje-postrzeganie-swiata/


Do następnej edycji można dołączyć, pisząc na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com
Znajdziecie nas również na FB: https://www.facebook.com/groups/jezyki.kultura/


czwartek, 25 września 2014

Sharing Days - wspólna akcja anglistów w blogosferze



Już jutro obchodzimy Międzynarodowy Dzień Języków Obcych! Z tej okazji na Facebooku powstał pomysł Sharing Days - dzielenia się ciekawymi linkami do innych blogów prowadzonych przez anglistów i osoby uczące języka angielskiego. Zebrało nas się aż 17 blogów!

Blogi biorące udział w Sharing Days
  1. englishwithlittleant.wordpress.com - ten blog znajduje się na liście na pierwszym miejscu, bo gdyby nie Mama Małej Mrówki to nie byłoby całej akcji. Little Ant to 4-letnia córeczka Autorki, którą mama anglistka uczy na co dzień angielskiego. Znajdziecie tutaj pomysły na domowe lekcje angielskiego, ręcznie rysowane karty obrazkowe, recenzje książek i czasopism oraz materiałów edukacyjnych. Prawdziwa kopalnia pomysłów!
  2. zglowynapapier.blogspot.com - Head Full of Ideas przedstawia pomysły na lekcje przede wszystkim z przedszkolaczkami - znajdziemy tu przepiękne własnoręcznie robione flashcards, pomysły na bingo i inne gry komunikacyjne z dziećmi - gotowe do drukowania. Poza tym mnóstwo pomysłów na lekcje z książeczkami dla dzieci, z ciekawymi zabawkami oraz pomysły na prace plastyczne. Nie raz na swoich lekcjach korzystałam z materiałów przygotowanych i udostępnionych przez Autorkę i jestem jej niezmiernie wdzięczna :)

  3. korkianimatorki.blogspot.com - kolejny blog z pomysłami na gry i zabawy z dziećmi. Dużo inspiracji na prace plastyczne i prace kulinarne. Można czerpać stąd wiele inspiracji na naukę przez zabawę, nie tylko angielskiego, ale po prostu na ciekawe i twórcze zajęcia z dziećmi.
  4. english-nook.blogspot.com - blog ten prowadzony jest przez nauczycielkę angielskiego w szkole podstawowej. Znajdziecie tu wiele pomysłów na lekcje, a także recenzje pozycji obowiązkowych dla każdego nauczyciela (sama mam już wishlistę, która powstała na podstawie wpisów na tym blogu).
     
  5. agatarybus.pl - kolejny blog prowadzony przez nauczycielkę angielskiego. Bardzo dużo ciekawych książeczek dla dzieci, pomysłów, masa linków do różnych materiałów do wykorzystania na lekcjach grupowych i indywidualnych. Blog jest bardzo sumiennie prowadzony już od 3 lat :)
     
  6. mrskalisz.blogspot.co.uk - najnowszy chyba blog, jednak wcześniej istniał już fanpage na Facebooku. Ciekawa perspektywa brytyjskiej szkoły w oczach polskiej nauczycielki.
     
  7. lasubmersion.blogspot.com - jest to blog prowadzony przez nauczycielkę, korepetytorkę angielskiego, opisującą przygotowania do zajęć, materiały i podręczniki na zajęcia. Autorka pisze również o studiach na filologii angielskiej i o codziennym życiu, a także o prowadzeniu własnej działalności. A prywatnie dodam, że w planach mamy spotkanie, ponieważ mieszkamy w tym samym mieście :)

  8. anglokids.pl - blog prowadzony przez nauczycielkę angielskiego. Znajdziemy tu tematy gramatyczne, słownictwo i inne materiały przydatne w nauce.

  9. hummingbirdels.blogspot.com - autorka prowadzi zajęcia z dziećmi w szkole językowej i opisuje swoje pomysły na lekcje i pomoce naukowe na swoim blogu. Kolejna kopalnia pomysłów.
  10. full-time-teacher.blogspot.com - blog prowadzony od niedawna, wcześniej Autorkę można było spotkać na blogu kulinarnym (równie ciekawym). Oprócz tego, że Autorka jest nauczycielką w szkole, to zajmuje się również uczeniem małym swoich i nie swoich dzieciaczków :) Bardzo dużo pomysłów na prace plastyczne i wybryki kulinarne oraz opisy recenzje książek i pomocy naukowych.
  11. english24na7.blogspot.com - Autorka pisze o nauczaniu i uczeniu się angielskiego, o podręcznikach, o wydarzeniach w anglojęzycznym świecie. Jest o czym poczytać.
  12. hangielski.blogspot.com - kolejny blog z pomysłami na zajęcia z dziećmi, czyli to, co uwielbiam! Opisy gier i zabaw komunikacyjnych, pomysły na pomoce do nauki (ostatnia inspiracja: kręgle z obrazkami przedmiotów). Blog odkryłam dopiero kilka dni temu i bardzo mnie zaciekawił.
  13. englishforlaw.edublogs.org - jest to blog, który właśnie poznałam, dzięki tej akcji. Przeznaczony jest dla studentów prawa, chcących uczyć się języka angielskiego.
  14. luczak.edu.pl - nauczycielka, pisząca głównie o nauczaniu języka prawniczego. Jeśli ktoś chciałby doskonalić się w tej dziedzinie to jest to blog szczególnie wart uwagi!



  15. englishmyway.pl - bardzo ciekawy blog, nie tylko o nauce języka angielskiego, ale również o nauczaniu w ogóle. Myślę, że każdy nauczyciel powinien być na bieżąco ze wszystkimi nowymi odkryciami w nauczaniu, a tutaj mamy doskonały przykład, jak Autorka bardzo dobrze to łączy na swoim blogu.
  16. jezykinawesolo.blogspot.com - blog o nauce angielskiego i niemieckiego. Wśród wszystkich blogów, biorących udział w akcji, ten pod tym względem się wyróżnia. Przyznam szczerze, że przez 7 lat uczyłam się niemieckiego w państwowych szkołach i Kanta niestety nie potrafię przeczytać w oryginale, ale myślę, że gdybym w dzieciństwie miała tak pomysłowe zajęcia, to nawet Hegel nie byłby dla mnie tajemnicą ;)
  17. angdlakazdego.blogspot.com - napiszę swój adres dla porządku :) Mój blog jest w trakcie przenoszenia ze starego adresu, ale już wkrótce będzie do ogarnięcia w całości tutaj.

To tyle! Czy znacie jeszcze inne blogi prowadzone przez osoby uczące angielskiego i dzielące się swoimi pomysłami?

wtorek, 23 września 2014

How's the weather today?


Dzisiaj proponuję taką zabawkę - zrobiona własnoręcznie zeszłej nocy. Obrazki pochodzą z fanpage'a Head Full of Ideas . Obrazki wydrukowałam, cienkopisami zrobiłam obwolutki, nakleiłam na tekturkę i przykleiłam do patyczka. Trzymając za patyczek można obracać, chowając drugi koniec za stół czy zeszyt. Pomysł pochodzi od pani ze szkolenia Super Simple Songs, o którym kiedyś pisałam. Ona proponowała, aby taką pomoc wykorzystać np. przy piosence Incy Wincy Spider, chowając poszczególne obrazki za domkiem zrobionym dla pajączka (karton już mam, czekam na kolejny przypływ inwencji twórczej).




Dzisiaj miałam zajęcia z 4-latkiem i bardzo mu się podobała taka pomoc, prawie ją zjadł podczas piosenki. Od razu nauczył się słów rainy - sunny . Oglądaliśmy i śpiewaliśmy piosenkę How's the weather today? Nie jest to wpis sponsorowany, po prostu dzieciom bardzo podobają się piosenki z SSS. W najbliższym czasie mam w planach zakup wszystkich ich płyt. Estetyka tych piosenek jest godna podziwu, a melodyjność sprawia, że piosenki bardzo szybko się wkręcają w mózg, nawet dorosłym ;) Później chodzę i śpiewać "How's the weather today?" Dodajcie sobie do ulubionych kanał Super Simple Songs na FB, bo od niedawna co tydzień w środę prezentują nowe video do swoich piosenek :) Ostatnio są to piosenki na Halloween!

Na stronie SSS można również ściągnąć flashcards do tej piosenki. Wyglądają tak:


Do tematu pasuje również piosenka Rain Rain Go Away! Dzisiaj akurat była fajna pogoda na wprowadzanie wyrażeń sunny - rainy, ponieważ od rana padało, a później wyszło słońce.

 


niedziela, 21 września 2014

Pierwsza zapoznawcza lekcja z 5-latką - zwierzątka


Idziesz na pierwszą lekcję (zajęcia indywidualne) do dziecka i nie wiesz, ile potrafi, czy w ogóle już się uczyło angielskiego. Dzieci - nawet te najmłodsze - często znają już te podstawowe słowa z telewizji, piosenek, albo od rodziców. Dlatego musiałam mieć jakiś plan, żeby moja lekcja nie była za łatwa, a jednocześnie zbyt trudna, jak na pierwszy raz. A do tego jeszcze ciekawa, bo trwała 60 minut :)

Wymyśliłam temat: zwierzątka, bo to jest mój ulubiony temat zaraz po jedzeniu. Przy czym były to zwierzątka zarówno na farmie, jak i w dżungli. Wykorzystałam książeczki, piosenki (zwłaszcza z Super Simple Songs) i moje pacynki. Powtarzałyśmy różne słówka, ale zależy mi najbardziej, aby dziecko znało przynajmniej 4 słówka po tej lekcji, jej mama obiecała, że będzie z nią powtarzać. Bardzo istotna jest pomoc rodziców, nawet jeśli nie potrafią angielskiego, aby po lekcji przypominały dziecku treść lekcji. Inaczej, gdy przyjdę za tydzień, trzeba będzie powtarzać od początku. Nie wiem, czy wiecie, ale uczenie się języka raz w tygodniu, choćby to były 2-3 godziny, jest o wiele mniej efektywne niż regularna nauka. Jest to zdeterminowane biologią naszego mózgu (dowiedziałam się tego od prof. Marzeny Żylińskiej, o której kiedyś obiecuję napisać). Dlatego warto wygospodarować codziennie choćby i 15 minut niż raz na tydzień 3h. Dotyczy to także studentów ;) Każdy student zna ten ból, gdy 2 dni przed egzaminem zaczyna sobie obiecywać, że od przyszłego semestru będzie się uczył regularnie po każdym wykładzie :D

Ale do rzeczy...

1. Zaczęłam od przedstawienia mojej pacynki - smoka. O moich pacynkach pisałam już kiedyś na blogu. Smok mówi: "Hello, I'm the dragon. I've got a long tail and sharp teeth. I'm all green. My name is... (sorry, ale mój smok nie ma jeszcze imienia)". Następnie smok zapytał: "What's your name?" Dzieci nie muszą od razu wiedzieć, co to znaczy, więc smok pyta najpierw mnie. A ja odpowiadam: "My name is Iza". Wówczas smok zwraca się jeszcze raz do dziecka. Czasami dziecko odpowiada po prostu: "Zosia", wówczas mówię całym zdaniem: "My name is Zosia". Smok na to: "Nice to meet you, Zosia" i podaje rękę. Później smok może zapytać jeszcze o wiek: "How old are you, Zosia?" (podpowiadam szeptem: pyta, ile masz lat). Dziecko liczy na paluszkach i pokazuje: tyle! No to liczymy razem: "one-two-three-four-five. Five! I'm five!"



Słowo, które dziecko poznaje w tej części: DRAGON.

2. Przedstawiam piosenkę na dzień dobry: "We're going to the farm". Wyciągam obrazek (flashcard od Super Simple Songs): "This is a rooster. We're going to listen to the song "Good Morning, Mr. Rooster". Słuchamy i oglądamy - tutaj wyjaśnienie, od pewnego czasu na zajęciach indywidualnych z dziećmi korzystam ze smartfona. Zgrywam sobie piosenki w formacie 3gpp i oglądamy je na lekcjach z dziećmi. Na lekcjach grupowych niestety to nie wychodzi, bo trudno, żeby kilka osób zgromadziło się wokół smartfona i jeszcze dobrze słyszało ;) Ale na zajęcia one2one - ta metoda nadaje się jak najbardziej. Smartfon jest o tyle lepszy od laptopa, że jest mniejszy i łatwiej mi go schować do torby, a i tak wożę ze sobą dużo klamotów (myślałam nawet, żeby na te wszystkie rzeczy wynająć jakiegoś tira). Nursery Rhymes są bardzo kolorowe i dzieciom się podobają. Piosenka "Good Morning, Mr. Rooster" przedstawia różne zwierzątka na farmie, dlatego podczas słuchania piosenki opowiadam dziecku: "These are cows. These are pigs. This is a horse. These are sheep."




Słowo, które dziecko poznaje w tej części: ROOSTER.

3. "And now we leave the farm and we're going to the jungle". Piosenka: "Walking in the Jungle", a do tego flashcards. Oprócz tego mam pacynki żabki i małpki. Przedstawiam je. Ewentualnie można skorzystać z kolorowanki od Super Simple Songs z dżungli, ale mnie akurat nie starczyło czasu, zrobię to następnym razem.







Słowa, które dziecko poznaje w tej części: MONKEY, FROG.

4. Ponieważ piosenka "Walking in the Jungle" kończy się na tygrysie to nawiązuję do tego tematu i z mojej przepastnej torby wyciągam książeczkę "Tiger wants to play" z pacynką. Dzieciom bardzo się podoba ta pacynka, zastanawiają się, jak ona się rusza (true story!). Czytam książeczkę i opisuję obrazki. Możemy policzyć np. kwiatki: "Let's count the flowers! How many flowers are there?". Pod koniec książeczki na rysunku mamy pająka i nietoperze. Mówię: "This is a spider. This is a bat." Zadaję pytanie, czy dziecko zna Spidermana i Batmana :) Oglądamy piosenkę o pająku: "Incey Wincey Spider".




Słowo, które dziecko poznaje w tej części: TIGER, SPIDER.

5.  "And now we're coming back to the farm. And here lives Old McDonald!". Oglądamy piosenkę Old McDonald. Powtarzam słowa: ducks, pigs, cows, dog, cats. Dziewczynka zauważa: Lubię koty! Mówię po angielsku: "I like cats!" Dziewczynka powtarza: "I like cats!"



Tutaj jeszcze ciekawy pomysł na przedstawienie tej piosenki:



Słowo, które dziecko poznaje w tej części: CAT.

6. Wyciągam moje Memory Cards ze zwierzątkami na farmie. Tłumaczę zasady, dziewczynka zna już tę grę. Szukamy par, nazywamy zwierzątka. Na koniec liczymy ile mamy par: "Let's count our cards!". Był remis :) Dzieci różnie przyjmują wygraną/przegraną. Zawsze tłumaczymy, że to tylko zabawa i na pewno następnym razem dziecko wygra. Ale najmłodsze dzieci nie znają jeszcze ducha rywalizacji i nie przejmują się swoją wygraną/przegraną.

7. Wyciągam rękawiczkę z pacynkami i książeczką i oglądamy zwierzątka na farmie.



8. Przedstawiam moją czwartą pacynkę: "This is Nemo. He is a fish". Wyciągam książeczkę "Nemo in school" - czytamy i oglądamy :)




Słowo, które dziecko poznaje w tej części: FISH.

9. Widzę, że dziecko już troszeczkę się wierci, dlatego mówię: "Let's meet Baby Beetles! We're going to play with them!" (pokazuję obrazek). Włączam odcinek "Jump and clap". Przez całą piosenkę Baby Beetles tylko skaczą i klaszczą, a my razem z nimi :) Nie wiem dlaczego, ale dzieci uwielbiają tą piosenkę, zakochują się w niej od razu. Wprowadzam kilka poleceń z TPR (Total Physical Response): Turn around, Sit down, Stand up, Close your eyes!



Słowa, które dziecko poznaje w tej części: JUMP, CLAP.

10. To już wszystko. Wyciągam pacynki i flashcards - powtarzamy zwierzątka. Nie zawsze jest tak, że dziecko od razu przypomni sobie dane słówko. Dziewczynka najlepiej zapamiętała MONKEY! Czasami podpowiadam pierwszą literę, ale najczęściej to ja najpierw mówię słówko, a dziecko po mnie powtarza (REPEAT). Rozkładam też wszystkie pacynki na dywanie i pytam: "Where is a frog?" Dziecko wskazuje rączką.

11. Smok dziękuje za lekcję i żegna się z dzieckiem. To wszystko na dzisiaj! "See you next time!"

Na koniec już wychodząc, mówię: do zobaczenia. Dziewczynka do mnie: Do zobaczenia i good bye!  :)

Lekcję uważam za udaną!