niedziela, 5 czerwca 2016

Londyn w 2 dni - relacja z wycieczki. Część 2.

W ostatnim poście opisałam pierwszą część mojej wycieczki do Londynu.
Post ten urywał się po tym, gdy przeszliśmy The City,...

...a wtedy oczom naszym ukazała się katedra.

St. Paul's Cathedral
Projektantem tej barokowej katedry był Sir Christopher Wren, a budowla została ukończona w 1708 roku. Katedra św. Pawła zastąpiła wcześniejszą katedrę, która spłonęła w Wielkim Pożarze Londynu w 1666 roku. To tutaj odbył się m.in. pogrzeb Winstona Churchilla, Margaret Thatcher i ślub Księcia Karola i Księżnej Diany. Kopuła o średnicy 50 m, wieńcząca katedrę, jest drugą pod względem wielkości na świecie, zaraz za kopułą Bazyliki św. Piotra w Rzymie, na której to, swoją drogą, Wren bardzo się wzorował. W środku znajduje się m.in. Galeria Szeptów (Whispering Gallery), która dzięki doskonałej akustyce pozwala na porozumienie się szeptem z odległości 30 m.



The Monument 
Zmierzając ku katedrze widzieliśmy również The Monument. Jest to kolumna, zaprojektowana również przez Christophera Wrena, ku upamiętnieniu Wielkiego Pożaru w Londynie w 1666 roku. Jest to najwyższa kamienna kolumna na świecie, mierzy bagatela 62 metry, co w linii prostej jest odległością od piekarni na Pudding Lane, gdzie prawdopodobnie zaczął się Wielki Pożar. Za niewielką opłatą można wejść na sam szczyt kolumny po 311 stopniach.
Aha, pamiętam jeszcze, że stanęliśmy chwilę pod kolumną i chciałam wmieszać się w tłum i przysłuchać przewodnikowi z wycieczką, ale moi kamraci nie chcieli tam ze mną stać :P Akurat przewodnik bardzo ciekawie opowiadał o mitycznych stworach, Beowulfie i królu Arturze, czyli moje klimaty.


London Bridge
Spod katedry poszliśmy w stronę London Bridge. W Londynie jest 20 mostów, ale przez wiele wieków ten był jedynym nad Tamizą. Został zbudowany już w 50 roku n.e. z drewna. Historycy twierdzą, że słynna dziecięca piosenka "London Bridge is falling down" powstała w czasie ataku Sasów w 1013 roku. Gdy przechodziliśmy przez most na szczęście się pod nami nie zawalił :D




Shakespeare's Globe
Po drugiej stronie znajduje się słynny Szekspirowski teatr The Globe. W tym roku obchodzimy 400. rocznicę śmierci, o czym pisałam tutaj. Obecnie w teatrze grane są sztuki Szekspira. Pierwotnie teatr znajdował się po drugiej stronie Tamizy, został zbudowany w 1599 roku, jednak spłonął po 13 latach podczas sceny z armatą w "Henryku VIII". Obecny budynek został ukończony w 1997 roku. W środku znajduje się fajny sklepik z pamiątkami, wśród nich znalazłam nawet książeczkę z naklejkami o Szekspirze, którą przy okazji sprzedaję (wydawnictwa Usborne). Jakieś 3 tygodnie wcześniej przed nami był tu Barack Obama.





Tate Modern
Nieopodal The Globe znajduje się 7-poziomowa galeria Tate Modern. To tutaj znajdują się dzieła sztuki współczesnej takich artystów jak m.in. Picasso, Matisse, Dali, Rodin, czy choćby Pollock.


Dobra, czas przejść do rzeczy, czyli do Big Bena. Przemknęliśmy obok Tate Modern, wsiedliśmy w metro i wysiedliśmy na stacji Westminster. Od razu, gdy wyszliśmy z podziemia, oczom naszym ukazała się słynna wieża z zegarem. Więc poszła sesyjka z telefonami, aparatami, tabletami. Nie byliśmy zresztą jedyni :D Swoją drogą na swoim telefonie mam dzięki temu jakieś 100 zdjęć samego Big Bena, a jakieś 1000 zdjęć z Londynu :D

Big Ben, Houses of Parliament
Wieża z Big Benem ma 98 metrów wysokości. Tarcza zegara zbudowana jest ze specjalnego cieniutkiego białego szkła, które jakieś 2 lata temu było myte, co możecie obejrzeć tutaj. Słynna melodia (chimes) wygrywana przez Big Bena kojarzy mi się z dzieciństwem, kiedy to oglądałam bajkę Mała Księżniczka (The Little Princess), a dopiero niedawno odkryłam, że była to japońska anime. Tyle lat w nieświadomości. Poza tym, słynną melodię znamy też z wiadomości BBC. O tym, czy żywot Big Bena przypadkiem się nie kończy, możecie posłuchać tutaj. Gotycki budynek Houses of Parliament z kolei jest siedzibą rządu od XIII wieku. Byliśmy tam 15-16. maja, a 18. maja Królowa wygłosiła tutaj swoje przemówienie. Ostatnio oglądałam drugą część Alicji w Krainie Czarów - Po Drugiej Stronie Lustra i tam był dokładnie taki sam zegar. Film przy okazji polecam, jest tam dużo żartów z idiomów i powiedzeń o czasie, nawet kiedyś o nich pisałam. Jak widać na zdjęciach - budynek jest obecnie w remoncie.







The London Eye
Tak, weszliśmy do London Eye i zrobiliśmy rundę dookoła ;) Wielki diabelski młyn powstał w 1999 roku. Koszt takiej przejażdżki to około 20-25 funtów. Wsiadamy do jednej z 32 kapsuł, w każdej mieści się około 20 osób i przez pół godziny oglądamy Londyn z bardzo wysoka. Dokładnie z 135 metrów w najwyższym punkcie. Wcześniej, przed ustawieniem się w kolejce, w budynku z kasami ogląda się filmik 4D. Widzimy nie tylko trójwymiarową mewę, która lata nad Londynem, ale też odczuwamy dodatkowe wrażenia, typu sztuczny śnieg, wiatr, zimno itd. (to jest ten czwarty wymiar) ;) Ciekawe przeżycie. Można też zrobić sobie fotoszopowe zdjęcie za "jedyne" 25 funtów - wybieramy 2 zdjęcia, które później można sobie też ściągnąć z internetu. Do tego dostajemy album , wisiorek na klucze i chyba magnes.




Westminster Abbey
Czyli Opactwo Westminsterskie to miejsce, gdzie koronuje się brytyjskich monarchów, a także miejsce królewskich zaślubin i pogrzebów. Jeśli chcecie, obejrzyjcie fragmenty ślubu Williama i Kate w 2011 roku właśnie w tej świątyni.




Buckingham Palace
Idąc co Pałacu Buckingham przechodziliśmy w okolicach 10, Downing Street, gdzie mieszka premier. Jednak wszystko jest obstawione i zakratowane, do słynnych czarnych drzwi nie można podejść, trzeba się wcześniej zapisać na listę VIP i założyć garniak (jak to mówił Barney z "How I met your mother": "Suit up!"). A że nie mieliśmy garniaków to poszliśmy dalej przez St. James' Park - jeden z królewskich parków, gdzie jest ładne jeziorko i dużo ptaków, do Pałacu Buckingham. Pałac można zwiedzać tylko w sierpniu i we wrześniu, kiedy królowa wyjeżdża. O 11.30 jest zmiana straży, ale my byliśmy tam wieczorem. Jakoś tak wyobrażałam sobie, że Pałac, w którym mieszka królowa Zjednoczonego Królestwa jest bardziej okazałym budynkiem, a tutaj - przynajmniej z przodu - nie wygląda jakoś super. Co prawda w środku znajduje się basen, prywatne kino, zaledwie 52 główne sypialnie oraz 188 sypialni dla służby, 78 łazienek, ale nie, po prostu nie jestem zachwycona. W samym pałacu pracuje około 300 osób.  Najwyraźniej, Królowej nie było akurat w domu, bo po pierwsze wisiała flaga brytyjska, a gdy Królowa jest w pałacu to wisi flaga królewska. A po drugie, najwidoczniej jej nie było, bo nie wyszła nas powitać. Przed Pałacem Buckingham stoi rzeźba upamiętniająca królową Wiktorię, jeszcze do niedawna mającą najdłuższy staż panowania w porównaniu ze wszystkimi innymi monarchami brytyjskimi (od 1837-1901 roku, czyli 64 lata).




Trafalgar Square
Przed National Gallery znajduje się Trafalgar Square, miejsce manifestacji i zbiorowych imprez, typu powitanie Nowego Roku. Na środku stoi 50-metrowa kolumna admirała Nelsona, który zginął w 1805 roku w Bitwie o Trafalgar przeciwko Napoleonowi.


National Gallery
Galeria Narodowa w neo-klasycystycznym stylu powstała na początku XIX wieku. Podobnie, jak do pozostałych państwowych muzeów i galerii, wstęp jest bezpłatny. Zobaczymy tutaj m.in. "Wóz z sianem" Johna Constable'a, "Wenus z lustrem" Valazqueza, "Zaślubiny Arnolfinich" Jana van Eycka, a także wczesną wersję "Słoneczników" Van Gogha oraz dzieła Turnera. Są tutaj też rysunki Leonarda, jednak nie dotarliśmy do tych sal. Na co dzień nie chodzę po muzeach, zwłaszcza z tak wielkimi dziełami. Jednak przyglądanie się tym obrazom z bliska, patrzenie na najdrobniejszy ich szczegół, odcień, ruch pędzla, robi ogromne wrażenie. Poza tym uświadomienie sobie, że to długa historia naszej cywilizacji, ale też historia pojedynczych artystów, nie zawsze docenionych za życia, daje do myślenia. Niektóre obrazy miały nadal po setkach latach bardzo żywe kolory, zwłaszcza odcienie niebieskiego. Jednym z najsłynniejszych dzieł, znajdujących się w tym muzeum jest obraz Hans Holbeina "Ambasadorowie". Wisi na honorowym miejscu, można go obejść z każdej strony. I to właśnie to "chodzenie" przed obrazem, oglądanie go pod różnymi kątami sprawia niesamowite wrażenie. Ta czaszka... rusza się na naszych oczach niemal jak na jakimś obrazie 3D, wydłuża się i skraca. Obraz został namalowany w 1533 roku, prawie 500 lat temu, a nadal "żyje", nadal ma moc oddziaływania na odbiorcę. Był jeszcze jeden obraz, który zapamiętam, a którego wcześniej nie znałam. "Kraby" Van Gogha.





Piccadilly Circus 
Piccadilly Circus to słynny punkt w Londynie, gdzie znajdziemy dużo sklepów. Stoi tutaj również posąg Erosa. Tutaj też weszliśmy do dwupoziomowego ogromnego sklepu z pamiątkami :D



Paddington Station
Tak, wpadliśmy też na stację Paddington, żeby odwiedzić słynnego misia. Pamiętacie tę bajkę? Obejrzyjcie tutaj uwagi cenzury do filmu. Na stacji znajduje się ławeczka misia oraz 2 rzeźby - widzieliśmy tylko jedną.




And last, but not least
T.A.R.D.I.S.
Kto oglądał Doctora Who, to wie, czym jest T.A.R.D.I.S. = Time and Relative Dimension in Space. Jest to wehikuł czasu, którym Władca Czasu podróżuje w czasie i przestrzeni. It's bigger on the inside. A tak naprawdę to niepozorna niebieska budka telefoniczna, takie budki stały na ulicach Londynu, żeby w każdej chwili można było zadzwonić na policję. T.A.R.D.I.S. to jedno ze znaków firmowych Londynu. Są kubki, breloczki, czajniczki na herbatkę i co tam jeszcze chcecie. Zrobiłam sobie pamiątkową fotkę z budką, ale niestety, do środka wejść się nie dało :( Ale można się pobawić Google Maps i zobaczyć jak, wygląda w środku ;) Jeśli chcecie zobaczyć T.A.R.D.I.S. na żywo, to jedźcie na Earl's Court i zobaczycie ją zaraz koło stacji.




Dzisiaj do mojej listy "must-see" dodałam jeszcze kilka miejsc. Myślę teraz, kiedy znowu pojechać do Londynu i zobaczyć pozostałe miejsca, na które za pierwszym razem nie wystarczyło czasu. Chciałabym zobaczyć m.in. Camden Town, Borough Market, Royal Opera House, Hyde Park, a także wejść do kilku muzeów na spokojnie, m.in. do British Museum, Victoria and Albert Museum, Tate Modern, Tate Britain oraz Somerset House. Na mojej liście było też Muzeum w Greenwich, żeby stanąć w tym samym czasie na półkuli wschodniej i zachodniej.

Ale i tak jestem zachwycona tym miastem. Bo tak... zbuduj miasto, niech zamieszka tam ponad 8 milionów ludzi. Niech codziennie te 8 milionów ludzi + turyści, studenci i inni przemieszczają się z miejsca na miejsce. I niech to idzie sprawnie i w miłej atmosferze. Poza tym, oznakuj wszystko w ten sposób, żeby ci nowi i turyści nie mieli problemów w połapaniu się w tym wszystkim. Cheers. W Łodzi, mimo że jest tu ponad dziesięć razy mniej mieszkańców, komunikacja miejska nie działa tak sprawnie. Ale gdy byłam w Anglii, buchnęła właśnie wiadomość, że Łódź będzie miała metro (prawie) jak to w Londynie. Będą 2 przystanki pod centrum :D

Dla mnie Londyn to miasto niezwykłe. Przez całe życie czytałam o nim w książkach do języka angielskiego. Widziałam zdjęcia na swoich repetytoriach. Uczyłam się o jego historii, tak bardzo powiązanej z historią całego kraju. Oglądałam jego zabytki w filmach i serialach. Patrząc na niesamowitą różnorodną architekturę, przypominałam sobie moje przygotowania do matury z historii sztuki. Lubię patrzeć na przepiękne budowle, a Londyn pod tym względem nie ma sobie równych. To miasto, w którym za rogiem kryje się historia, ta najbardziej odległa, ale też i ta najnowsza. Jeżdżąc metrem myślałam o ludziach, którzy w czasie II wojny światowej znaleźli tutaj schronienie przed bombami, można o tym poczytać tutaj. Idąc przez The City myślałam o zamachach w londyńskim metrze w 2005 roku, ale też o Great Fire of London w 1666 roku. Patrząc na Houses of Parliament przypomniałam sobie o Guyu Fawkesie, który 1605 roku próbował puścić to wszystko z dymem (Remember, remember, the fifth of November...). Będąc pod Pałacem Buckingham myślałam o śmierci Księżnej Diany w 1997 roku, o tym morzu kwiatów, maskotek i zniczy pod bramą i powściągliwości Królowej. A już T.A.R.D.I.S. była wisienką na torcie.  Tak wiele moich myśli łączy się z tym miastem. Dlaczego tam nie mieszkam?

A ja jestem dumna z siebie. Przeszłam na własnych nogach w Londynie wiele kilometrów, mimo że jeszcze 4 miesiące wcześniej miałam nogę w gipsie. Poza tym zorganizowałam tę wycieczkę pod względem tego, co warto zobaczyć, gdzie można spać i ile trzeba zapłacić za jeżdżenie po mieście. Dzisiaj zorganizowałabym to trochę inaczej, ale przynajmniej już wiem, że nie znudzę się Londynem tak szybko i chciałabym pojechać tam jeszcze nie raz.

W drodze powrotnej żegnał nas piękny zachód słońca.


P.S. Następnym razem spodziewajcie się moich podpowiedzi, jak zrobić lekcję o Londynie - spróbuję zaproponować coś zarówno dla najmłodszych, jak i starszych uczniów :)