sobota, 31 października 2015

Czytamy w oryginale - seria książeczek

To kolejna nie-reklama, po prostu może ktoś nie wie, a przyda mu się ta informacja.

Od jakiegoś czasu Newsweek co kilka tygodni dodaje do swojego czasopisma książeczki z serii "Czytamy w oryginale". Ostatnio była "Alicja w Krainie Czarów", wcześniej "Sherlock Holmes", a jeszcze wcześniej "Rozważna i romantyczna" i "Drakula". W poniedziałek 9. listopada ma być kolejna książeczka, tym razem będą to "Przygody Tomka Sawyera".

Ja jak na razie mam tylko Sherlocka i Alicję. Przyznam szczerze, że po zakupie Sherlocka, a kupiłam tę książeczkę z ciekawości, nie byłam zbytnio zachwycona. Książeczka po lewej stronie ma tekst po angielsku, a po prawej dokładne tłumaczenie po polsku.

Co mnie przekonało? Pożyczyłam Sherlocka mojej uczennicy i była zachwycona :) Powiedziała mi, że bardzo dobrze, że od razu może sobie wszystko porównać w dwóch językach - zarówno pod względem słownictwa, jak i gramatycznym. I tym sposobem, gdy tylko dowiedziałam się, że w najnowszym wydaniu jest Alicja, pobiegłam do kiosku (pięciu kiosków właściwie).

I czytam sobie "Alicję w Krainie Czarów", ale tylko tę lewą stronę. To jest zresztą bardzo sprytne posunięcie - można taką książeczkę czytać tylko w jednym języku - czy to po polsku, czy po angielsku ;) Książka nie jest długa, ma zaledwie 98 stron, to wszystko dzielone na 2. Do tego są obrazki (na obu stronach, w odbiciu lustrzanym). Książka jest dostosowana do uczących się angielskiego, poziom określiłabym na A2/B1.

A tak to wygląda z bliska:

Alice's Adventures in Wonderland








The Adventures of Sherlock Holmes





środa, 28 października 2015

Jenga!

Ostatnio w księgarni zauważyłam grę Jenga w wersji po angielsku. Nigdy nie grałam w Jengę, ale kojarzę ją z różnych filmów. Jestem ciekawa, czy moim uczniom się spodoba :)







 Gra składa się z 52 ładnie wykonanych drewnianych klocków oraz drewnianej kostki. Oprócz Jengi możemy zagrać również w domino oraz w memo. Niektóre kostki mają podpisy po angielsku - są to owoce oraz zwierzęta.

 Jak wykorzystać grę na lekcjach angielskiego? Na pewno przy powtórzeniu żywności i zwierząt, a także liczb. Przy okazji ćwiczymy również zdolności motoryczne, cierpliwość i myślenie strategiczne.

Have fun!


P.S. Nie jest to wpis sponsorowany :P
Zobaczcie, jak Ellen gra ze swoim gościem w Jengę w wersję maxi :D




wtorek, 20 października 2015

Is "friend" the same as "przyjaciel"?

Recently I have had an interesting conversation about friendship. We conclude that "przyjaciel" for Polish people is not the same as "friend" in English. Here's why:

 12 differences between a normal friend and a Polish friend


1.

A normal friend calls you a friend after knowing you for a few weeks and getting a beer twice.
A Polish friend will only call you his friend after knowing you for years and after you’ve helped him move out of his apartment and attended his grandmother’s funeral.

2.

A normal friend wishes you a happy birthday and hands you a gift on your 18th birthday.
A Polish friend hits you with a belt on your buttocks 18 times.

3.

A normal friend wants to grab a drink and a snack in a bar.
A Polish friend tells you he prefers to stay at home and invites you over. You come planning to order a pizza, but find beers in the fridge and a table full of snacks and meals ready for you.

4.

A normal friend comes for a visit to your house and waits for you to offer him tea or coffee.
When a Polish friend comes over, he walks through the door and asks, “What do you have to eat?”

5.

Your normal friend tells you your new haircut looks good on you, even if it doesn’t.
Your Polish friend goes “Wow, you look like you were run over by a lawn mower!”

6.

A normal friend says “please.”
A Polish friend says, “Pass me the salt. Shut the door. Turn off the TV.”

7.

A normal friend answers “Fine, thanks, you?” to the “How are you?” question.
A Polish friend starts making a list of everything that goes wrong for them that day: “It’s so cold and I lost my gloves, my hands are numb from the cold and I couldn’t find my bus ticket in my backpack and I got a fine.”

8.

A normal friend buys champagne when they’re offered a promotion and calls up all his friends to celebrate.
A Polish friend only tells you about the promotion if you specifically ask how work is going. And even then, he’ll try to humbly downplay the importance of it. “Yeah, things are going well… Actually, I’ve just been offered a promotion, but it’s nothing big, I mean, I get a raise and a work car, so yeah… I’m content.”

9.

A normal friend brings a couple of beers to a house party.
A Polish friend brings a couple of bottles of vodka and insists you take it in shots.

10.

A normal friend tells you a lot about his personal life within the first few hours of meeting him for the first time.
A Polish friend will keep his secrets for as long as he can and only reveal them during a drunken night. You will never speak of them again.

11.

A normal friend emails you and Facebooks you regularly if you’re living away.
A Polish friend won’t email you for 8 months, but next time you see each other, you will pick up right where you left off.

12.

A normal friend will have many other friends.
A Polish friend knows and gets along with many people, but only has two or three real friends.


Source: http://matadornetwork.com/life/12-differences-normal-friend-polish-friend/

środa, 14 października 2015

Teacher's Day: 7 powodów, dlaczego uwielbiam być nauczycielką!

Dzisiaj święto nauczycieli :) Wiem, że wszyscy narzekają na tych typów, oficjalnie zwanych nauczycielami - uczniowie, rodzice (a nawet dziadkowie), a zwłaszcza sami nauczyciele. Narzeka też nawet czasami sama ministra (tu byłaby emotka w postaci roześmianej gęby, bo ostatnio stosuję coś za dużo emotek w smsach i na gg, ale postaram się hamować. Odrobinkę). A ja Wam nauczycielom mówię - nie poddawajcie się, nie wypalajcie, jeśli jesteście dobrymi nauczycielami to idźcie i nieście kaganek oświaty (rzekła kaznodziejka Iza). Czy ja jestem dobrym nauczycielem? Nie wiem, czasami wydaje mi się, że tak, a czasami mam wątpliwości i nie wiem... Najczęściej w ciemne, chłodne długie wieczory (kto to widział, żeby przed Dniem Nauczyciela spadł śnieg?!)

A dla wszystkich nauczycieli dzisiaj mam kwiatki:


















 ROSE                                                                                                               SUNFLOWER

Dlaczego warto być nauczycielem? Ku pokrzepieniu serc wymienię najważniejsze powody:

1. Laurki! Prezenty! Kwiatki! Cukierki!
Tak.

A gdyby jednak tych cukierków było za dużo to zobaczcie, jaką mam fajną wagę:

New York, New York!

2. Bo czujesz się potrzebna :)
Podobno człowiek, gdy nie czuje się potrzebny to może popaść w depresję, albo nawet umrzeć. Dlatego tak ważni w naszym życiu są inni ludzie i poczucie sensu tego, co robimy. Pamiętam, jak kiedyś pracowałam w biurze, gdzie moim głównym zadaniem było parzenie kawy dla gości ("z cukrem czy bez?"), albo łączenie ważnych telefonów z prezesem (tylko ważnych!) Czułam się w tej pracy okropnie. Codziennie zadawałam sobie pytanie, co ja tu robię, po co studiowałam (a byłam już wtedy po licencjacie z anglistyki). I mimo że zarobki, jak na tamte czasy (zabrzmiało, jakbym była dinozaurem) i moje ówczesne kwalifikacje, były dość wysokie, to jednak zrezygnowałam z tej pracy, a jeszcze przez pół roku miałam koszmary.
Ale to taka dygresja. A zatem, podsumowując, ważne jest, żebyśmy znaleźli swoje miejsce w życiu i robili to, co lubimy robić i to, co potrafimy. Być może ta potrzeba jest większa u kobiet i dlatego w edukacji widzimy mniej mężczyzn, ale to tylko taka hipoteza, chyba niepotwierdzona naukowo ;)
Gdy widzę, że mogę pomóc komuś, kto chce się nauczyć tego języka, albo może i nie chce, ale musi (do pracy albo do szkoły) i wiem, jak to zrobić, planuję tematy, program, książki to od razu jest mi lepiej. Bo mimo że są takie momenty, że chce się zrezygnować, rzucić to wszystko w kąt, iść do korpo i zarabiać grubą kasę (a może to tylko legendy?), to jednak dla momentów, w których widzisz, że twoja praca ma sens - warto to robić. I jeszcze te chwile, gdy dowiadujesz się, że twoi uczniowie zdobywają 100% punktów na egzaminach, że poprawili oceny, że gramatyka nie jest już dla nich trudna - invaluable.

3. Dobra zabawa!
Lekcje to dla mnie naprawdę dużo przyjemności. Ponieważ uczę zarówno dzieci, jak i dorosłych to na jednej lekcji gram w gry edukacyjne i uczę słówek typu "teddy bear" albo "doll" w rytm piosenek Super Simple Songs, a na kolejnej lekcji omawiam temat eutanazji, czy kary śmierci. Poza tym spotkania z ludźmi są po prostu ciekawe, można porozmawiać na różne tematy, wymienić się poglądami, dowiedzieć się o nowych wynalazkach, książkach, filmach czy serialach. Przez to moja wishlista filmów i seriali wciąż się wydłuża.

4. Efekt WOW!
Naukowcy czy psychologowie mówią o efekcie "wow" - jest to moment, gdy po prostu widzisz, czujesz, jak twoje komórki nerwowe się zderzają, coś przeskakuje, jak w kołach zębatych i nagle zaczynasz rozumieć coś, co jeszcze przed chwilą było dla ciebie czarną magią. W procesie uczenia to zjawisko można zaobserwować nadzwyczaj często. Jednak nauka to nie jedyna możliwość wystąpienia tego efektu. Czasami trzeba odpocząć, pomyśleć o przyswajanym materiale, czasami po prostu się wyspać i przestać myśleć o nowych zagadnieniach. Jednak efekt "wow" występuje zarówno u uczniów, jak i u nauczycieli, nie da się go zaplanować, ani wymusić, można tylko czekać. Ale myślę, że warto. Dla takich chwil - żeby obserwować u uczniów ten moment, kiedy krzyczą: "aha!", "to o chodzi!", "teraz to takie proste!" - warto uczyć :)

5. Widzisz, jak się zmieniają, jak dojrzewają
W dzieciństwie wszyscy dorośli mówili, że oni się nie starzeją, ale po dzieciach widać, jak lata mijają. Teraz, po latach (gdy jestem stara i niegruba), bardziej to rozumiem. Gdy obserwuję dzieci z rodziny, czy moich uczniów przez długi czas, widzę, jak się zmieniają, jak z dzieci przemieniają się w nastolatki, a później w młodych dorosłych. Jest coś niesamowitego w tym, że możesz obserwować tę przemianę. Przypomina to trochę przemianę z larwy w motyla, niczym w Very Hungry Caterpillar :) Z tym, że jedzeniem jest w tym wypadku wiedza, nie tylko wiedza jako język angielski, również wiedza o świecie, o życiu. I jesteś wdzięczna, że możesz częściowo uczestniczyć w tym procesie.

Ostatnio spotkałam moją uczennicę, której pomagałam w angielskim, kiedy była w IV klasie, a ja w liceum. Uczyłyśmy się z książki "Friends" (która BTW po kilku wznowieniach nadal jest na rynku), zaczynałyśmy od czasu Present Simple. Było to jedno z moich pierwszych doświadczeń, jako korepetytorka. A teraz - minęło wiele lat, ja się nie postarzałam :D a ona zdała maturę, zaczęła studia i jest mojego wzrostu :D A ja już nie urosnę :(

6. Sama się uczysz
Nikt wam nie mówił w szkole, że języka uczymy się całe życie? Mówili tylko, że "człowiek uczy się całe życie", ale to raczej byli jacyś mistrzowie ciętej riposty i w ten sposób komentowali tylko naszą lub ich niewiedzę. No więc - muszę was pozbawić złudzeń - to, że macie na świadectwie maturalnym 100% z matury rozszerzonej z angielskiego, albo certyfikat FCE, CAE, CPE z literką A to wcale nie znaczy, że już pozjadaliście wszystkie rozumy i wiecie wszystko o języku angielskim. Zacznijcie czytać teksty w języku polskim, ale z jakiejś super trudnej dziedziny, a przekonacie się, że jest dużo polskich słów, których nie znacie. Albo, jak nie chce wam się czytać - jedźcie do innego miasta w Polsce. Ja pochodzę z południa Polski, ale od ponad 7 lat mieszkam w Łodzi. Wiecie, co to jest migawka, pantofle (jak w Krakowie) i krańcówka? No właśnie, a jak w języku angielskim jest błotnik (wing), podwiązka (suspender), gąsior (gander) i masa innych przydatnych na co dzień słów? Poza tym nauka nie polega tylko i wyłącznie na poznawaniu nowych słówek i zagadnień gramatycznych. Nauka to też umiejętności miękkie, typu: obchodzenie się z ludźmi, sztuka mówienia "nie", jasne wyrażanie swoich myśli itd. I tego się uczysz. Całe życie.
Jest jeszcze jedno ważne słowo w zawodzie nauczyciela - POKORA. Myślę, że dobry nauczyciel powinien umieć przyznać się do błędu, przyznać, że czegoś nie wie, jeśli tak jest, ale to sprawdzić. Takie sytuacje, codzienne lekcje z uczniami sprawiają, że ciągle dowiadujesz się, że czegoś nie wiesz. Teraz jest łatwiej, bo wszystko można sprawdzić w smartfonie (w filozofii i neurokognitywistyce mówi się o tym "umysł rozszerzony" - "extended mind"). Ale ja zawsze mówię, że nie jestem chodzącą encyklopedią (I'm not a walking encyclopedia), czy chodzącym słownikiem. Też wypadają mi słówka z głowy. Też czasami czegoś nie wiem, czy nie jestem pewna. I nie wyglądam tak (fortunately) :


 7. Masz wolne, dużo wolnego, wakacje wolne, weekendy wolne, ferie wolne!
I dzięki temu masz czas, żeby napisać program, przygotować konspekty, sprawdzić testy, przemyśleć, jak udoskonalić swoje lekcje, albo... przygotować super fajne materiały do nauki (flashcards!) Aha, zapomniałam o zebraniach, spotkaniach i konferencjach metodycznych i wszelkich szkoleniach. Przecież nie odbywają się one w czasie pracy.

To sum up, istnieje jeszcze tysiąc innych powodów, dlaczego warto być nauczycielem :) I tysiąc kolejnych, dlaczego nie warto :P Ale najczęściej wiesz, że chcesz to robić. U mnie to było tak, że od razu, gdy poszłam do szkoły to wiedziałam, że chcę być nauczycielką. Miałam wtedy w domu małą tablicę z kredą, a moją mamę zmuszałam, aby była moją uczennicą. Miałam też dziennik lekcyjny i w ogóle. Później, w czwartej klasie bardzo chciałam być nauczycielką geografii. Pisałam nawet konspekty lekcji. W V klasie zaczęłam uczyć się angielskiego (to był wtedy przełom w polskim systemie edukacji, naprawdę stare dzieje). Nie pamiętam, w której klasie, ale pisałam podręcznik do angielskiego w zeszycie A4 ;) O filologii angielskiej cieplej pomyślałam jakoś w gimnazjum, ale wszyscy odradzali mi zostanie nauczycielem. Długa historia :)

Pomyślcie dzisiaj ciepło o swoich nauczycielach z przeszłości. Myślę, że to zawód o ogromnej odpowiedzialności społecznej, a mimo to wciąż - niedoceniany. Pomyślcie też ciepło o wszystkich nauczycielach, którzy uczą na korepetycjach czy w szkołach językowych. To też są nauczyciele, ludzie, którzy mogą zmienić świat, a na początek - twoje życie :)

A wszystkim Siłaczkom (ladies first) i Siłaczom - dużo zdrowia i wytrwałości! Żyjcie nam sto lat i nauczcie jak najwięcej dziatwy! A przede wszystkim sprawcie, aby sami chcieli się uczyć :)




Polecam wam jeszcze kilka ciekawych stron - na poważnie i z przymrużeniem oka:

HummingBird ELS: How to become a better teacher, czyli jak nie zwariować

 BuzzFeed: Problems that all teachers will unerstand

Gifts for teachers - what to buy? 

The Washington Post: Teacher spends two days as a student and is shoked of what she learns 

Quiz: What kind of teacher are you?

The Guardian: What makes great teaching?

Are you sick of highly-paid teacher?

12 things you should never ever say to teachers

BuzzFeed: 31 signs you've been a teacher too long

Appreciation Week for Teachers

BuzzFeed: 19 secrets teachers won't tell you

Why a teacher can't have a normal life